Nie ma to jak grupowa wycieczka do muzeów... Miała ona się odbyć tuż przed świętami, ale wypadła ostatecznie na początek stycznia.
Psorka zawsze ustawi tak czas i rozplanuje trasę zwiedzania, że na nic spokojnie nie ma czasu. Ani na zwiedzanie, ani na wypicie najmniejszej kawy...
Tym razem o dziwo, bieg nie odbył się po Krakowie (jak tradycja nakazuje) lecz "zwiedzaliśmy" wystawy w Łodzi... I oczywiście pogoda musiała dopisać deszczem...
a ja w końcu zamieszczam relację z tej eskapady :)
wystawy w Centralnym Muzeum Włókiennictwa i Manufakturze...
Psorka zawsze ustawi tak czas i rozplanuje trasę zwiedzania, że na nic spokojnie nie ma czasu. Ani na zwiedzanie, ani na wypicie najmniejszej kawy...
Tym razem o dziwo, bieg nie odbył się po Krakowie (jak tradycja nakazuje) lecz "zwiedzaliśmy" wystawy w Łodzi... I oczywiście pogoda musiała dopisać deszczem...
a ja w końcu zamieszczam relację z tej eskapady :)
wystawy w Centralnym Muzeum Włókiennictwa i Manufakturze...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz